środa, 3 września 2014

7. Kocham cię

Może jemu się wydawało, że dokonał nie wiadomo czego, ale Belen wiedziała, jak było naprawdę. Była napruta, więc to się po prostu nie liczyło. Nie kontrolowała się i już. Ona nawet nic z tego pocałunku nie pamiętała. Ot, masz pan dokonanie, panie Roberto.
Dodatkowo wkurzał ją fakt, że pozwoliła mu na pocałowanie się znowu w jakimś pieprzonym klubie, koło trzeciej w nocy i w ogóle w okolicznościach, jakie bynajmniej jej nie zadowalały.
Co prawda tym razem skończyło się trochę inaczej niż te pięć czy sześć lat temu - bo Sergi nie całował się już później z nikim innym (chyba), tylko przetransportował ją do hotelu (chyba).
Niespecjalnie kontaktowała.

Dobrze wiedział, że Belen była raczej w kiepskiej formie i że niewiele w tego, co się działo, ogarniała.
Ale nie mógł się powstrzymać.
Byłą po prostu śliczna. Jak zawsze zresztą.
Śliczna, słodka i pociągająca.
Mimo że pijana.
I już.
Coś tam jeszcze potem protestowała, ale bardzo słabo, potem się do niego przytuliła, a potem powiedziała, że chce jej się spać.
Ewidentnie była naprana. Ewidentnie. Choć bardzo się starał, nie potrafił sobie wyobrazić, żeby mogła się tak zachować w normalnym stanie. Trochę żałował, że to niemożliwe.
- Wody!!! - z zamyślenia wyrwał go zbolały jęk Muniesy, który zdaje się dopiero co się obudził.
- Masz - rzucił mu butelkę.
- Dzięki. No ja pierdolę. Chyba umarłem.
- Chyba nie.
- Która jest godzina? - zapytał Marc, przykładając delikatnie głowę do poduszki.
- Jedenasta.
- Uhm. Mamy coś do jedzenia?
- Nie - odpowiedział bezlitośnie Sergi i nagle zdał sobie sprawę, że sam też jeszcze nic nie jadł, a wstał prawie trzy godziny temu. I na dodatek był wyspany.
- Super - na chwilę zapadła cisza, po czym Muniesa dodał - chwila, czy my dzisiaj wracamy do domu?
Sergi spodziewał się takiego rozwoju wydarzeń, więc powiedział tylko:
- Nie. Przebukowałem na jutro bilety.
- Kocham cię - odpowiedział Marc i przewrócił się na drugi bok.

Belen spojrzała na zegar. Piąta po południu. Dopięła walizkę i usiadła na niej. Resztę się wrzuci do bagażu podręcznego. Nie miała na nic siły.
Pukanie do pokoju.
- Proszę - powiedziała, a kiedy zobaczyła Roberto, prawie roześmiała mu się w twarz, spodziewając się znowu jakiejś uroczej przesyłki od Bartry w stylu doniczka, długopis, gumowa kaczuszka - niepotrzebne skreślić. Tym razem się pomyliła.
- Hej - uśmiechnął się niepewnie Sergi. - Przyniosłem ci wodę. Bo tamci zaraz skończą drugą zgrzewkę, a tobie pewnie też się przyda.
- Dzięki - spojrzała na niego ciepło. - Już mi lepiej.
- To dobrze. Słuchaj, a czy ty... - zaczął z wahaniem - w ogóle coś z wczoraj pamiętasz?
Belen spojrzała na niego przerażona. A czy jest coś jeszcze, co powinna pamiętać?
- Co masz na myśli?
- No wiesz, my...
- Co?!
- No całowaliśmy się.
Dziewczyna wypuściła z głośnym świstem powietrze z ust i oparła się o łóżko.
- O tym to wiem - odpowiedziała z ulgą.
- Aha. Nie przeszkadza ci to?
Niezłe pytanie. I tak, i nie byłoby właściwą odpowiedzią.
Przygryzła wargę.
- Cóż... Nie bardzo to wszystko ogarniam, więc...
- Jasne - pokiwał głową Roberto.
- Właśnie.
- Ja też trochę wypiłem - zaczął się tłumaczyć Sergi.
- Aha. Więc wcale tego nie chciałeś, tak? - wyrwało się Belen. Od razu pożałowała swoich słów.
Chłopak podrapał się po głowie z zakłopotaniem.
- Tego nie powiedziałem - stwierdził wreszcie i uśmiechnął się rozbrajająco.
Belen wpatrywała się w niego chwilę, aż wreszcie odwzajemniła uśmiech. A w sercu rozlało się jej nagle przyjemne ciepło.

- Alcantara, debilu, czy ty śpisz?! - darł się Muniesa, szarpiąc Thiago za ramię. To nic, że lecieli z setką innych ludzi samolotem. Po raz kolejny udowadniało się, że ci dwaj potrafią zrobić wiochę w każdej sytuacji.
- Czy ty się możesz zamknąć? - warknął z tyłu Roberto. - Może on jest na tyle normalny, że jak była odpowiednia pora, to się pakował, a nie spał, jak co poniektórzy. Przypominam ci, że gdyby nie ja, to byś zostawił paniom sprzątającym swoje majtki, piżamę i poduszkę z Tomem i Jerrym. Więc teraz byś może zamknął mordę i dał porządnym obywatelom spać.
Belen spojrzała na Roberto z siedzenia obok.
- Coś ty taki wojowniczy?
Odpowiedział jej Bartra, siedzący po jej drugiej stronie.
- Nasz kochany blondasek się denerwuje, że siedzę tu z wami i robię za przyzwoitkę.
- Zrobię ci coś - ostrzegł Roberto.
- Chodź tu bliżej, do Belen. Strzelimy sobie focię na zgodę - zaproponował Bartra, ale Sergi pozdrowił go środkowym palcem i odwrócił się do okna.
Nie minęła chwila, a zajrzał do nich Muniesa.
- Czy ty masz owsiki? - zapytał uprzejmie Bartra.
- Zabawne. Ej, posiadacie coś do jedzenia?
- Nie. Poproś stewardessę - doradziła Belen, wkładając słuchawki do uszu.
- Czekaj! - krzyknął Muniesa. - Słuchajcie, wy to musicie zrobić.
- Co? - zapytała blondynka, w gruncie rzeczy nie bardzo rozumiejąc, o co mu chodzi.
- Musicie zawołać stewardessę. Bo ja sobie nie poradzę. Jestem głodny. A jak jestem głodny, to się stresuję. A jak się stresuję, to zapominam angielski.
- Chwila - przerwał mu Bartra. - Ale przecież ty grasz w Anglii.
- To nie ma absolutnie nic do rzeczy! - zaprotestował gwałtownie Muniesa. - To jak - pomożecie mi? Bo jak chciałem obudzić Thiago, żeby mi pomógł, to ten tutaj się na mnie wydarł - skinął głową w stronę Roberto - i nic z tego nie wyszło. A ja już jestem strasznie głodny i...
- Dobra - przerwała mu Belen. - Nie martw się. Zaraz ci pomożemy. - Po czym nachyliła się do Sergiego i szepnęła mu do ucha - Chyba zaczynam rozumieć, co miałeś na myśli, twierdząc, że przebywanie z nim dwadzieścia cztery na dobę ci szkodzi na psychikę.

Strasznie łatwo ta dziewczyna potrafiła wpłynąć na jego nastrój. Dosłownie kilka minut temu miał ochotę wszystkich pozabijać, a teraz mógłby bez problemu zacząć z nimi towarzyską pogawędkę. Chociaż nie. Bartrę nadal miał ochotę zabić.
Jeszcze przed chwilą Belen nachylała się nad nim, łaskocząc go kosmykiem włosów po policzku i omiatając swoim zapachem szeptała mu do ucha. Już pomijał tę prozaiczną kwestię, której ten szept dotyczył, a którą omawiali dziś rano na lotnisku - Muniesa był jego przyjacielem i przyjmował tego gościa z całym dobrodziejstwem inwentarza. I vice versa. Tak czy inaczej Belen wciąż chciała z nim gadać - a to już było coś.
Wkurzał się na Bartrę, bo przecież mógł siedzieć z Thiago i Markiem, a ich posadzić koło tego przygłuchego staruszka, ale on oczywiście wybrał towarzystwo Belen (czemu Sergi osobiście specjalnie się nie dziwił). Zerkał na nią kątem oka, kiedy słuchała muzyki, bezgłośnie wypowiadając słowa piosenki. Był ciekaw, czego słuchała. Żeby tylko nie jakiejś Miley Cyrus albo innego Biebera.
Przysunął się do niej, wyciągnął słuchawkę z jej ucha i zbliżył do swojego. Spojrzała na niego z ukosa, ale nic nie powiedziała. Niezły patent, żeby znów poczuć jej zapach. Wsłuchał się w piosenkę.
November Rain. Guns N' Roses.
Boże drogi. Ona była idealna.
Miał w tej chwili jej twarz tak blisko swojej. Jej oczy. Rzęsy. Policzki.
Jej usta.
Pełne, czerwone, idealnie wykrojone. Lekko uchylone.
Piętnaście centymetrów od swoich.
Złapał się na tym, że jeszcze przed chwilą ta odległość była większa. I czuł, że wciąż się ona zmniejsza. Cóż mógł na to poradzić. Był facetem, a nie jakimś pieprzonym dyplomatą.
Dotknął dłonią jej policzka. Odwróciła głowę w jego stronę.
- Pasażerowie są proszeni o zapięcie pasów. Samolot zbliża się do lądowania - zabrzmiało w tym samym momencie z głośników.
Sergi zaklął pod nosem, odsuwając się od dziewczyny.
- No zapnij te pierdolone pasy - szepnęła Belen, powtarzając jego słowa sprzed chwili i uśmiechnęła się słodko, patrząc na niego błyszczącymi oczyma.
Zerknął na nią, pokręcił głową i wreszcie się roześmiał. Zastosował się do jej polecenia, wciąż śmiejąc się pod nosem.
- Obudź tego tam - skinął głową na Bartrę. - Bo przy lądowaniu zostawi zęby na tym fotelu przed nim.
- Może wcale go nie trzeba budzić. Ja go zapnę i już.
- Belen... - jęknął, wyobrażając sobie, jak dziewczyna błądzi dłońmi wokół ciała kumpla. Roześmiała się i szturchnęła Bartrę w ramię.
- Hej, wstawaj.
A Sergi westchnął i przeczesał ręką włosy.
Zdaje się, że przepadł totalnie.
__________

Z dedykacją dla Zoe. Chyba wiesz dlaczego. I wiesz, na co czekam :)

Trochę mnie przeraża, że już chyba wszyscy się tą wodą oblali, ale to jest naprawdę urocze. A w tle półnagi Marc. Sergi, trzeba było z niego brać przykład.

A tu taki dowód, że Sergi Marca numer dwa też mimo wszystko kocha :)


Tak wiem, że spodziewałyście się, że w tym odcinku kto inny kogo innego kocha :P

6 komentarzy:

  1. Tak, zdecydowanie kocham ten rozdział (jakbyś jeszcze nie wiedziała, że kocham tez całe opowiadanie). Kocham tych facetów! Tworzą idealną ekipą, a to jak ich wykreowałaś... no, brak mi słów tak jest świetnie.
    Proszę, i Sergi nam przepadł XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak spodziewałam się, że w tym rozdziale kto inny kogo innego kocha, ale ja też Cię kocham... Twój styl, humor i Twoja "niedorobioną" kulturę pisania ;)
    Cudna jesteś... :D
    Kocham, kocham, kocham...:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Muniesa >>>>
    nie ma to jak zapomnieć angielskiego z głodu haha :D ciekawie z nim mają, trzeba przyznać ;)
    awww, sytuacja z Sergim i Belen się rozwija, cudownie! <3
    pozdrawiam i czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Napawam się chwilą! Dostałam dedykację! Piąteczka, Ziomek! ;)
    Zacznę od dupy strony (ah, ta moja elokwentna składnia i słownictwo!).
    IBC Sergiego jest taki, że o jeju <3 Uwielbiam moment, w którym kończy nominować i spogląda do góry. To spojrzenie! (zdaję sobie sprawę, że zachowuje się jak 13letnia hotka, przyjmuję to na klatę!). No i Marc w samym gaciach za nim! Nie mógłby co tydzień się oblewać wodą?
    Jestem ZACHWYCONA rozwojem sytuacji pomiędzy Belen a panem Idealnym!
    Mam wrażenie, że też Belen inaczej podchodzi do Sergiego. Bo to, że on w niej zakochany i wszystko naraz to kret by zauważył! Ale ona, miałam wrażenie, że trzymała ten stosowny dystans, który w tym rozdziale.... (uwaga, werble!) ZNIKNĄŁ!
    Pragnę również zawnioskować o jakąś miłą towarzyszkę dla Bartry! No przecież się chłopaczyna marnuje!
    Doskonale wiem na co czekasz :) I walczę sama ze sobą, czy to rozwinąć czy nie. Wizja Sergiego kusi, no ale... hmm. Na pewno Ci w tym tygodniu coś podeśle, tego możesz być pewna ;)
    Mówiłam już, że kocham Twoje poczucie humoru? <3 To już mówię!
    Zapominanie angielskiego z głodu FTW!
    Do najbliższego napisania! xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, a Sergi jest tutaj taki cudowny *.* aFszkghskrgs aż mi słów brakuje, żeby to opisać. Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń