piątek, 4 września 2015

14. Będę grzeczny, miły i będę się uśmiechał

Odejście Xaviego z klubu sporo ułatwiało.
Nie chciał tak na to patrzeć, ale jednak choć trochę musiał.
Naprawdę już chciał prosić Muniesę, żeby może szepnął coś trenerowi o dopisaniu go do listy życzeń Stoke City. Zawsze to lepiej iść do kumpla, a nie do pierwszego lepszego klubu.
Ułożyło się lepiej. Teraz, w czasie spotkań przedsezonowych grał wreszcie tyle, ile naprawdę by chciał. Dziwne uczucie. Ale bardzo, bardzo dobre.
Lucho wziął go po którymś treningu na stronę, obiecując, że będzie na niego stawiał. Dobrze mieć zaufanie własnego trenera. Zwłaszcza, jeśli nic nie wychodzi ci w życiu prywatnym. Wtedy chociaż zawodowe chciałoby się mieć poukładane i okraszone sukcesami. Gdzie jak gdzie, ale w Barcelonie taka możliwość była na wyciągnięcie ręki.
Belen wciąż nie dawała znaku życia. A minęło już chyba... no ze trzy miesiące. Albo i więcej. Zniknęła w kwietniu, a teraz był początek sierpnia.
Powiedzieć, że czuł się wrakiem człowieka, to naprawdę nic nie powiedzieć. Choć - o dziwo - wpływało to na jego formę sportową zupełnie na odwrót, niż można by się tego spodziewać. Cóż, nie pozostało mu nic poza futbolem. Dosłownie. Nawet większość jego znajomych była z nim powiązana.
Ten cały prywatny detektyw, Miguel, musiał być chyba beznadziejny. Zapłacił temu człowiekowi naprawdę niezłą sumkę, a on tymczasem krążył gdzieś między różnorodnymi informacjami, nie potrafiąc połączyć żadnych faktów.
Nie potrafił tego zrobić, albo po prostu nie mógł, a Sergi podświadomie liczył na jakiś mały cud.
Również w tej chwili, kiedy po skończonym treningu siedział w prawie całkowicie opustoszałej szatni i wzdychał głęboko raz po raz.
- Słuchaj, możemy pogadać? - zaczął, jakoś tak niesamowicie delikatnie, Marc Bartra.
- No?
- Widzisz, jest taka sprawa... Zaręczyłem się z Melissą.
Sergi uśmiechnął się delikatnie. Zdążył ją już poznać i polubić, mimo że w ostatnim czasie nie był w zbyt towarzyskim nastroju.
- Okej. I co?
- No i chcemy się pobrać.
Roberto stłumił śmiech.
- To zrozumiałe.
- Właśnie - przytaknął Marc. - Nie masz nic przeciwko temu?
- Słucham? - nie zrozumiał Sergi. Nie przypominał sobie, żeby z Melissą łączyła go jakaś trudna przeszłość lub tym bardziej teraźniejszość czy coś w tym rodzaju. Co on miał do gadania w tej sprawie?
- Bo widzisz... - Marc podrapał się z zakłopotaniem po głowie. - Chciałbym, żebyś był moim świadkiem, co chyba jest dość oczywiste.
Skoro to takie oczywiste to po co go w ogóle o tym informował?
- I?
- No i ty... jakby to powiedzieć... nie jesteś zbyt rozrywkowo nastawiony... aktualnie znaczy się - wydusił z siebie wreszcie Marc.
- Aha - zrozumiał Sergi. - Boisz się, że ci zarżnę imprezę.
- Nie o to chodzi. Nie chcę po prostu, żebyś czuł się nieswojo czy coś.
- Spoko. Będę grzeczny, miły i będę się uśmiechał.
- No dobra, ale musiałbyś się do tego zmuszać. A jak byśmy tak poczekali... aż odnajdzie się Belen?
Sergi pokręcił głową.
- Ona mnie nie chce. Inaczej naprawdę już dawno by się odezwała. Tyle w temacie.
- Ale...
- Nie, daj spokój. Już mnie wystarczająco wszyscy pocieszali, potem chcieli mną wstrząsnąć i Bóg wie jeszcze co. A ona po prostu wymownie przekazała mi, że to już koniec. Muszę podziękować temu całemu Miguelowi za współpracę i powiedzieć, żeby sobie odpuścił. I sam muszę zrobić to samo.
Marc otworzył szeroko oczy.
- Nie wierzę. Przecież ty ją kochasz.
Sergi wzruszył bezradnie ramionami.
- A jakie to ma znaczenie?

Thiago Alcantara zawsze wydawał się odrobinę niepoczytalny. Ale prawdziwy powód do zdumienia dał swoim kumplom, kiedy postanowił się ustatkować jako pierwszy z nich. A teraz, kiedy miał przyjechać do Barcelony ze swoją nowiusieńką żoną, zaraz po miesiącu miodowym i ledwo przed startem sezonu, Sergi czuł się już naprawdę jak ostatni frajer. Bo oprócz niego miał też przyjechać Muniesa ze swoją Sarą i Bartra z Melissą. I szczerze liczył na to, że wyślą dziewczyny na jakieś ploty i spotkają się sami. Nie chciał się czuć jak piąte koło u wozu. Czy tam siódme. Niewielka różnica. 
Szczerze odetchnął na informację, że na spotkanie wybiera się również Rafinha. Dwóch singli, to zawsze lepiej niż jeden.
Kiedy dotarł na miejsce, przed wejściem do baru spotkał się właśnie z nim. Uścisnęli sobie ręce i weszli do środka.
- O Jezus! - powitał ich wrzask Thiago.
- Tylko Rafinha, ale możesz okrzyknąć mnie zbawcą, nie mam nic przeciwko temu - podchwycił jego brat, podchodząc do Thiago i łącząc się z nim w niedźwiedzim uścisku.
- Nie wiem, co mnie bardziej niepokoi - zaczął starszy Alcantara, gdy sytuacja wróciła już do normy i wszyscy w miarę cywilizowany sposób zajęli miejsca przy stoliku. - Czy to, że mój własny brat prowadza się z facetem, czy to, że ten facet nie prowadza się z blond dziennikarką...
Zapadła krępująca cisza, bo zarówno Bartra, jak i Muniesa wprowadzili już dawno swoje partnerki w szczegóły sytuacji Robeto, a i Rafinha mógł co nieco podejrzewać, spotykając przecież Sergiego co dzień na treningu.
Tylko Julia i Thiago wodzili zdezorientowanym wzrokiem po twarzach współtowarzyszy.
- No dobra... Co znowu powiedziałem nie tak?
Sara z Melissą spojrzały na siebie wymownie, Bartra podrapał się z zakłopotaniem po głowie, Muniesa chrząknął, a Rafinha postanowił jednak później odpisać na sms-a od tej nowo poznanej laski. Atmosfera stypy nie sprzyja flirtom. Nawet tym wirtualnym.
- Wszystko w porządku - powiedział jak gdyby nigdy nic Sergi. - Nie jesteśmy już razem.
- O sorry - mruknął Thiago. - Nie wiedziałem. Gdyby coś... - zaczął, ale Julia pokazała mu ruchem ręki, że wystarczy tej rozmowy.
- Tak... No to może ktoś mi powie, co oni tu mają dobrego do picia? - rozpaczliwie spróbowała zmienić temat Melissa, i o dziwo - udało się jej to znakomicie. Chyba wszyscy mieli dość roztrząsania nieudanego życia uczuciowego Roberto.
Sam zainteresowany natomiast westchnął głęboko, zerkając przez okno na intensywnie błękitne niebo. Wtedy na wakacjach, kiedy też siedzieli w barze, zbierało się na burzę. I wtedy też pierwszy raz poczuł, że coś z tego może być.
Mylił się. Okrutnie się mylił.
Jego rozmyślania przerwał dźwięk telefonu.
- Przepraszam - mruknął, wstając od stolika i wychodząc na zewnątrz.
Miguel Angel Socorro - przeczytał, spoglądając na wyświetlacz. Wspaniale, pojawiła się doskonała okazja do zrezygnowania z jego usług.
- Halo?
- Sergi? Słuchaj, mam sprawę, możesz rozmawiać?
- Jasne - westchnął znudzony.
- Byłem ostatnio w Gijon... i znalazłem Belen.
__________

Do końca tej historii pozostał jeszcze jeden rozdział i epilog. Piętnastkę napisałam wczoraj, właściwie od ręki, więc liczę na to, że wyszła mi lepiej, niż to u góry, z czym męczyłam się chyba z miesiąc.

5 komentarzy:

  1. Jak można przerwać w takim momencie? :D Jestem taka ciekawa, co się przez ten czas z Belen i dlaczego zostawiła biednego Sergiego samego bez słowa! Mam nadzieje, że będzie miała dobre wytłumaczenie..
    Czekam na nowość :)

    ________
    lili-isco.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. ojeju, serio jeszcze tylko rozdział i epilog? no to przynajmniej mam czas na przygotowanie się do tego psychicznie, co łatwym może się nie okazać, lubię to opowiadanie. szkoda, że przerwałaś w takim momencie. no dobrze, Belen się znalazła ale co dalej? co z nią? czy ona wgl zdaje sobie sprawę co temu chłopakowi zrobiła? jak dla mnie najgorsza najszczersza prawda jest lepsza niż brak wyjaśnień, coś mu się chyba należało. gdzieś tam sobie myślę, że miała powód ale to sie okaże. szkoda mi Roberto, dobrze, że chociaż lepiej mu idzie jeśli chodzi o piłkę. chociaż tyle. ;)
    pozdrawiam i zapraszam do siebie na pierwszy rozdział nowej serii. ;)
    [ http://te-quiero-para-siempre.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że tak niewiele pozostało do końca. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i ciąg dalszy przygód Belen i Sergiego

    OdpowiedzUsuń
  4. o matko, rozdział jest tu od dobrych czterech dni, a ja dopiero teraz na niego trafiam
    cóż, szkoła chyba zamierza mi skutecznie odciąć jakąkolwiek formę rozrywki, w sumie to zamierzają mnie tu chyba odciąć od wszystkiego, ale to nie czas na wywody o moich nauczycielach..
    rozdział świetny, ale krótki, jejku.. i jeszcze przerwałaś w takim momencie, wiesz ty co? tyle dobrego, że belen się znalazła, ale jak patrzę na "jeden rozdział i epilog" to nachodzą mnie obawy
    jak ja bym chciała, żeby to wszystko się dobrze skończyło
    nie mogę się już doczekać!
    przy okazji zapraszam do siebie na ósemkę i miłego wieczoru życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W takim momencie?! Teraz się cieszę, że jestem te kilka rozdziałów w tył, bo będę mogła zaraz zaspokoić swoją ciekawość xD
    Thiago, mistrz taktu po prostu. Dobrze, że Melissa zmieniła temat.

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń